Gorączka na punkcie cyfrowego złota staje się coraz bardziej powszechna. Wielu zastanawia się jak zdobyć bitcoiny, jak na nich zarabiać i śledzi ich ceny. Warto jednak zauważyć, że niewirtualna strona kupowania Bitcoina – mianowicie zużycie energii potrzebnej do jego wydobycia i utrzymania – to temat już mniej znany i rzadko poruszany.
Jak pozyskuje się bitcoiny?
Algorytm Bitcoin wymaga coraz większej mocy obliczeniowej do walidacji transakcji. Gdyby był to kraj, jego roczny szacowany ślad węglowy byłby porównywalny z Nową Zelandią i wynosiłby około 37 milionów ton dwutlenku węgla. Jedna transakcja Bitcoin wygenerowałaby CO2 równoważne 706,765 machnięciom kartą kredytową Visa, zgodnie z indeksem Digiconomist. Jeśli dodać do tego, że Bitcoin jest wykorzystywany przede wszystkim jako instrument spekulacyjny oraz częste ostrzeżenia ze strony organów regulacyjnych, trudno sobie wyobrazić, by kiedykolwiek uzyskał wysoką ocenę ESG.
Szacunki dotyczące energii nie są nauką ścisłą, ale kierunek rozwoju zużycia energii jest jasny. Według Digiconomist roczne zużycie energii przez Bitcoina szacuje się na około 77,8 terawatogodzin. Inny wskaźnik, opracowany przez Cambridge Center for Alternative Finance, szacuje wyższą liczbę na około 108,4 terawatogodzin. Ekonomika wydobycia wyprzedziła przeciętnego laptopa już dawno temu, a firmy takie jak Marathon Patent Group Inc. kupują teraz dziesiątki tysięcy wyspecjalizowanych chipów jednocześnie, aby zasilić swoje farmy kryptowalut.
Koszty związane z wydobyciem bitcoin
Pewien dokument sugeruje, że prawie połowa światowej mocy wydobywczej Bitcoin znajduje się w południowo-zachodnich Chinach, gdzie energia jest tania, mniej opodatkowana i dostarczana przez elektrownie węglowe, jak również hydroelektryczność. Tania energia zazwyczaj wiąże się z innymi kosztami. Rozważmy ostatnie przerwy w dostawie prądu w Iranie, za które obwiniono Bitcoin. Nawet Ray Dillinger, część wczesnego ruchu cyfrowej gotówki, która zrodziła kryptowaluty, niedawno powiedział, że Bitcoin zmarnował „ogromne zasoby energii” na plecach podatników subsydiowanej energii elektrycznej z zachętą dokładnie tego rodzaju autorytarnych rządów, z którymi twierdził, że walczy. W dokumencie z 2020 roku, opracowanym przez naukowców z Dublin City University, Trinity College Dublin i University of Southampton, stwierdzono, że handel kryptowalutami wydaje się mieć wpływ na ceny na dużych rynkach energii elektrycznej i usług komunalnych.
Nie wszystkie kryptowaluty potrzebują energochłonnych algorytmów proof-of-work, ale Bitcoin nie cofnie się przed niczym w walce ze swoimi zasadami założycielskimi. Ta sztywność jest promowana jako cecha, a nie błąd. Fidelity Digital Assets broni nieefektywności energetycznej Bitcoina, na przykład tym, że w zamian dostaje rzeczywistego Bitcoina. Czynienie tego oznaczałoby również odłożenie na półkę zwykłych fałszywych odpowiedników, jakie Bitcoinowcy rysują z rzekomo gorszymi marnotrawcami energii, takimi jak rządy centralne.
W przeciwieństwie do rządów, Bitcoin jest najbliższy redystrybucji bogactwa poprzez sponsorowane przez celebrytów akcje rozdawnicze, które w najgorszym przypadku są drapieżnymi oszustwami, a w najlepszym promocyjnymi korporacyjnymi akrobacjami, które oferują kryptowalutę wartą 11 dolarów ludziom wyraźnie zdesperowanym na znacznie więcej. Naukowcy zasugerowali, że alternatywą dla podatku węglowego mogłoby być bardziej bezpośrednie opodatkowanie górnictwa – jednak z dużym prawdopodobieństwem wypierania takiej działalności. Ile naprawdę byłby wart Bitcoin, gdyby w trosce o świat, który postanowił zrewolucjonizować, zmienił swój algorytm, albo gdyby górnicy odczepili się od taniej energii? To jest prawdziwa zagadka cenowa.